Zmiana – polegająca na likwidacji tzw. kwoty przeniesienia i uzależnieniu wysokości dotacji na prowadzenie badań statutowych/utrzymanie potencjału badawczego jednostki naukowej wyłącznie od ilości pracowników naukowo-dydaktycznych i kategorii naukowej jednostki – ma w ciągu kilku lat zapewnić taką samą dotację na głowę pracownika w jednostkach posiadających w danym okresie taką samą kategorię, a tym samym, zgodnie z ogólnymi założeniami reformy, służyć promowaniu jakości i pobudzaniu konkurencji między jednostkami (wydziałami i samodzielnymi instytutami) rywalizującymi ze sobą w danej grupie dyscyplin o jak najwyższą kategorię naukową. Finansowanie badań statutowych upodabnia się w ten sposób do konkurencyjnego systemu grantowego, tyle że podmiotami „grantu” są tu całe wydziały/instytuty.
Taki sposób finansowania BST ma co najmniej tę przewagę nad dotychczasowym, że jest prostszy i bardziej przejrzysty. Można go też uznać za bardziej sprawiedliwy w tej mierze, w jakiej jednakowo traktuje wszystkich pracowników zatrudnionych w jednostkach mających taką samą kategorię. Ten model ma jednak również kilka istotnych wad.
-
Przy utrzymaniu dotychczasowego, bardzo niskiego poziomu globalnej dotacji na badania statutowe wprowadzenie tego systemu, zamiast pełnić funkcję motywacyjną, zachęcając słabsze jednostki do wysiłków służących podniesieniu ich kategorii naukowej, tylko pogłębi i utrwali podział na jednostki silne i słabe (co jest chyba świadomym, choć niejawnym celem wprowadzanej zmiany), prowadząc nie tylko do zwiększenia dysproporcji w dostępności środków na badania, ale też skazując jednostki z niższą kategorią na finansowanie tak skromne, że oznaczające naukową wegetację, z której wyrwać się będzie niezwykle trudno mimo wszelkich podejmowanych w tym celu wysiłków (jednostkom z wyższą kategorią i lepiej z tego tytułu finansowanym będzie znacznie łatwiej utrzymać pozycję lidera niż ją stracić na rzecz jednostki wyjściowo słabszej).
-
System ewaluacji jednostek naukowych wciąż budzi uzasadnione kontrowersje, tym bardziej kontrowersyjne jest czynienie zeń podstawy sposobu finansowania badań statutowych (do prowadzenia których zobowiązani są jednakowo wszyscy pracownicy naukowo-dydaktyczni niezależnie od kategorii jednostki)
-
Zastrzeżenia budzi sama zasada finansowania badań przyszłych (planowanych) na podstawie dotychczasowych i przeszłych zasług pracowników danej jednostki. Istnieje sprzeczność między kryteriami branymi pod uwagę przy określaniu wysokości dotacji a koniecznością składania przez jednostkę wniosku o takie finansowanie, w którym formułowane są plany badań wymagające sfinansowania. Skoro te plany nie są brane pod uwagę przy przyznawaniu dotacji (podobnie jak sprawozdania z ich realizacji), to cała ta aktywność wnioskodawczo-sprawozdawcza związana z przydziałem BST jest zbędną biurokracją.
-
Największym i podstawowym mankamentem proponowanej zmiany jest jednak to, że nie narusza ona, lecz, przeciwnie, utrwala obowiązującą zasadę całkowicie odrębnego finansowania badań i dydaktyki. Należy się spodziewać, że dotacja dydaktyczna wkrótce zostanie uproszczona w analogiczny sposób jak dotacja na BST, tzn. zlikwidowana w niej zostanie kwota przeniesienia, a jeszcze bardziej decydujące niż dziś znaczenie uzyska w stosownym algorytmie parametr ilości studentów. W przypadku jednostek prowadzących mało oblegane kierunki studiów zaostrzy to istniejącą już dzisiaj sprzeczność między możliwością prowadzenia dydaktyki zgodnej z profilem badawczym jednostki i samym utrzymania etatów naukowo-dydaktycznych (finansowanych, pomijając dochody własne uczelni, z dotacji dydaktycznej) a możliwością prowadzenia badań stanowiących podstawę ewaluacji jednostek i uzyskania dotacji na BST. Prosto mówiąc, nawet w jednostkach mających wysoka kategorię naukową konieczne z powodów finansowych stanie się zamykanie pewnych kierunków studiów, otwieranie innych, potencjalnie bardziej popularnych, ale mniej związanych z prowadzonymi badaniami, a także redukowanie etatów. Takiej sytuacji można by uniknąć tylko wówczas, gdyby dotacja dydaktyczna została systemowo powiązana z dotacją na badania w taki sposób, by możliwe było tworzenie etatów nie tylko dydaktycznych, ale także czysto badawczych lub tylko częściowo dydaktycznych. Wymagałoby to całościowej zmiany systemu finansowania szkolnictwa wyższego i nauki. Wprowadzenie proponowanej przez ministerstwo korekty w sposobie finansowania BST radykalnie oddala perspektywę takiej całościowej zmiany i utrudnia samą dyskusję o jej potrzebie.